Nieużyty frak, dziurawy płaszcz Znoszony but Zapomniany szal zaszył się w kąt Niemodny już Każda rzecz o czymś śni Odstawiona Jeszcze chce modna być Zanim cicho skona I dopiero gdy zawoła Bóg To pożegnam wszystkie te rzeczy i znów Pójdę boso, pójdę boso Pójdę boso, pójdę boso I dopiero gdy zawoła Bóg To pożegnam wszystkie te rzeczy i znów Pójdę boso, pójdę boso Pójdę boso, pójdę boso Zagubiony gdzieś parasol, z nim Czekam na deszcz Zegar nie wie jak bez moich rąk Ma życie wieść W wielki stos piętrzą się odłożone Każda chce, żeby ją Wziąć na drugą stronę I dopiero gdy zawoła Bóg To pożegnam wszystkie te rzeczy i znów Pójdę boso, pójdę boso Pójdę boso, pójdę boso I dopiero gdy zawoła Bóg To pożegnam wszystkie te rzeczy i znów Pójdę boso, pójdę boso Pójdę boso, pójdę boso Zamkną za mną drzwi Pójdę boso, boso Nie zabiorę nic Pójdę boso, boso Zamkną za mną drzwi Pójdę boso, boso Nie zabiorę nic Dopiero gdy zawoła Bóg To pożegnam wszystkie te rzeczy i znów Pójdę boso, pójdę boso Pójdę boso, pójdę boso I dopiero gdy zawoła Bóg To pożegnam wszystkie te rzeczy i znów Pójdę boso, pójdę boso Pójdę boso, pójdę boso