Nie trzeba mnie wyganiać, nie trzeba mnie odpychać. Obejmę jabłoń za szyję, zacznę z jabłonią usychać. Zapłaczę nad agrestem, przejdę się malinami. I będą skurczone liście. Jagody z czarnymi plamami... Trzeba mnie wziąć do domu, przy stole dębowym posadzić. Trzeba mnie długo pieścić, po zimnych stopach gładzić. A kiedy sen mnie zmorzy albo zaleję się łzami, długo po czole miedzianym ciepłymi wodzić ustami...