作词 : Bezczel | |
作曲 : Miyo | |
Lubię gdy patrzysz na mnie | |
Ten kuszący wzrok | |
Do zwariowania jeden krok | |
Znów wpatrzeni siebie rozmawiamy godzinami bez słów | |
Godzinami bez snu | |
Czytamy z samych gestów | |
Pragnę twego ciała | |
I znam jego każdy szczegół | |
Porządnie nie ma granic mała, ani żadnych reguł | |
NI e da się od niego uciec | |
Ani się przed nim schronić | |
Bo niby jak lotny ptak miałby człowiek nie dogonić | |
Kobieca namiętność karmi męskie pożądanie | |
Eee, jest najlepszym komplementem dla niej | |
Dzikie pożądanie na granicy z opętaniem | |
Mała obnaż swa namiętność | |
Przekonasz się co się stanie | |
Czerwona pomadka na twoich ponętnych ustach | |
Jesteś Afrodyta, powiedz jak ci nie ubóstwiać | |
Pożądanie delikatnie ciało muska | |
Prawdziwa dziewczyna żaden pustak | |
/2x | |
Nie wiem gdzie się kończy pożądanie | |
A zaczyna miłość | |
Ale zsumowane są bombą zegarową | |
Nie wiem co bym zrobił, gdyby coś się zmieniło | |
I musielibyśmy się budzić rano bez siebie obok | |
Chociaż los już nieraz nie dawał nam żadnych szans | |
Wciąż spragnieni siebie | |
Coś, jakbyśmy wpadli w trans | |
Kręci mnie to jak dyskretnie dajesz mi znak | |
Jesteś hiszpańską muchą, żywy afrodyzjak | |
Kocham Każdy centymetr ciała twojego, uśmiech i zapach | |
Przy tobie zapalam się jak napalm | |
Lubię jak udajesz że nie chcesz dać mi się złapać | |
Wtedy pożądanie zrywa się z kagańca i jest atak | |
Gdy znajdujemy nagość, gubimy zawstydzenie | |
Fizyka kwantowa, chemia, trans, uniesienie | |
Jestem twoim Erosem, ty moją Afrodytą | |
Muzą, weną, inspiracją, przed każdą następną płytą | |
Ta noc jest dla nas, babe | |
Dla nas świeca jaśniej gwiazdy | |
Od zmierzchu do rana, wiesz | |
Żadne z nas nie zaśnie | |
Nazwij to jak chcesz | |
W oceanie namiętności sami opętani sprośnie | |
Rozgrzani do czerwoności | |
I gdyby mi mieli na zawsze cię zabrać | |
Chyba bym oszalał i runąłby świat | |
Albo jak narkoman na głodzie | |
Po ścianach bym chodził w pokoju bez klamek na wznak | |
Pewnie bym nigdy się z tym nie pogodził | |
I zostałby tu ze mnie człowieka wrak | |
I przestałbym tu myśleć i pisać i mówić | |
I pewnie oddychać, nawet robić rap! |
zuo ci : Bezczel | |
zuo qu : Miyo | |
Lubi gdy patrzysz na mnie | |
Ten kusz cy wzrok | |
Do zwariowania jeden krok | |
Zno w wpatrzeni siebie rozmawiamy godzinami bez so w | |
Godzinami bez snu | |
Czytamy z samych gesto w | |
Pragn twego cia a | |
I znam jego ka dy szczego | |
Porz dnie nie ma granic ma a, ani adnych regu | |
NI e da si od niego uciec | |
Ani si przed nim schroni | |
Bo niby jak lotny ptak mia by cz owiek nie dogoni | |
Kobieca nami tno karmi m skie po danie | |
Eee, jest najlepszym komplementem dla niej | |
Dzikie po danie na granicy z op taniem | |
Ma a obna swa nami tno | |
Przekonasz si co si stanie | |
Czerwona pomadka na twoich pon tnych ustach | |
Jeste Afrodyta, powiedz jak ci nie ubo stwia | |
Po danie delikatnie cia o muska | |
Prawdziwa dziewczyna aden pustak | |
2x | |
Nie wiem gdzie si ko czy po danie | |
A zaczyna mi o | |
Ale zsumowane s bomb zegarow | |
Nie wiem co bym zrobi, gdyby co si zmieni o | |
I musieliby my si budzi rano bez siebie obok | |
Chocia los ju nieraz nie dawa nam adnych szans | |
Wci spragnieni siebie | |
Co, jakby my wpadli w trans | |
Kr ci mnie to jak dyskretnie dajesz mi znak | |
Jeste hiszpa sk much, ywy afrodyzjak | |
Kocham Ka dy centymetr cia a twojego, u miech i zapach | |
Przy tobie zapalam si jak napalm | |
Lubi jak udajesz e nie chcesz da mi si z apa | |
Wtedy po danie zrywa si z kaga ca i jest atak | |
Gdy znajdujemy nago, gubimy zawstydzenie | |
Fizyka kwantowa, chemia, trans, uniesienie | |
Jestem twoim Erosem, ty moj Afrodyt | |
Muz, wen, inspiracj, przed ka d nast pn p yt | |
Ta noc jest dla nas, babe | |
Dla nas wieca ja niej gwiazdy | |
Od zmierzchu do rana, wiesz | |
adne z nas nie za nie | |
Nazwij to jak chcesz | |
W oceanie nami tno ci sami op tani spro nie | |
Rozgrzani do czerwono ci | |
I gdyby mi mieli na zawsze ci zabra | |
Chyba bym oszala i run by wiat | |
Albo jak narkoman na g odzie | |
Po cianach bym chodzi w pokoju bez klamek na wznak | |
Pewnie bym nigdy si z tym nie pogodzi | |
I zosta by tu ze mnie cz owieka wrak | |
I przesta bym tu my le i pisa i mo wi | |
I pewnie oddycha, nawet robi rap! |
zuò cí : Bezczel | |
zuò qǔ : Miyo | |
Lubi gdy patrzysz na mnie | |
Ten kusz cy wzrok | |
Do zwariowania jeden krok | |
Znó w wpatrzeni siebie rozmawiamy godzinami bez só w | |
Godzinami bez snu | |
Czytamy z samych gestó w | |
Pragn twego cia a | |
I znam jego ka dy szczegó | |
Porz dnie nie ma granic ma a, ani adnych regu | |
NI e da si od niego uciec | |
Ani si przed nim schroni | |
Bo niby jak lotny ptak mia by cz owiek nie dogoni | |
Kobieca nami tno karmi m skie po danie | |
Eee, jest najlepszym komplementem dla niej | |
Dzikie po danie na granicy z op taniem | |
Ma a obna swa nami tno | |
Przekonasz si co si stanie | |
Czerwona pomadka na twoich pon tnych ustach | |
Jeste Afrodyta, powiedz jak ci nie ubó stwia | |
Po danie delikatnie cia o muska | |
Prawdziwa dziewczyna aden pustak | |
2x | |
Nie wiem gdzie si ko czy po danie | |
A zaczyna mi o | |
Ale zsumowane s bomb zegarow | |
Nie wiem co bym zrobi, gdyby co si zmieni o | |
I musieliby my si budzi rano bez siebie obok | |
Chocia los ju nieraz nie dawa nam adnych szans | |
Wci spragnieni siebie | |
Co, jakby my wpadli w trans | |
Kr ci mnie to jak dyskretnie dajesz mi znak | |
Jeste hiszpa sk much, ywy afrodyzjak | |
Kocham Ka dy centymetr cia a twojego, u miech i zapach | |
Przy tobie zapalam si jak napalm | |
Lubi jak udajesz e nie chcesz da mi si z apa | |
Wtedy po danie zrywa si z kaga ca i jest atak | |
Gdy znajdujemy nago, gubimy zawstydzenie | |
Fizyka kwantowa, chemia, trans, uniesienie | |
Jestem twoim Erosem, ty moj Afrodyt | |
Muz, wen, inspiracj, przed ka d nast pn p yt | |
Ta noc jest dla nas, babe | |
Dla nas wieca ja niej gwiazdy | |
Od zmierzchu do rana, wiesz | |
adne z nas nie za nie | |
Nazwij to jak chcesz | |
W oceanie nami tno ci sami op tani spro nie | |
Rozgrzani do czerwono ci | |
I gdyby mi mieli na zawsze ci zabra | |
Chyba bym oszala i run by wiat | |
Albo jak narkoman na g odzie | |
Po cianach bym chodzi w pokoju bez klamek na wznak | |
Pewnie bym nigdy si z tym nie pogodzi | |
I zosta by tu ze mnie cz owieka wrak | |
I przesta bym tu my le i pisa i mó wi | |
I pewnie oddycha, nawet robi rap! |